poniedziałek, 30 grudnia 2013

Szczęśliwego Nowego Roku

Mówcie sobie co chcecie, ale dla mnie mijający rok był całkiem niezły. Może nie rewelacyjny, ale na plus, na spokojnie do przodu.


Życzę więc wszystkim i sobie, żeby Nowy Rok był nie gorszy od poprzedniego, tradycyjnie: dużo szczęścia, zdrowia i radości, bawcie się dobrze podczas Sylwestra i w ciągu roku też, bo to świetnie odstresowuje i rozwesela, wszystkim rzucającym palenie życzę, żeby w końcu się udało; wszystkim uczącym i studiującym - jak najlepszych wyników, wszystkim pracującym - satysfakcji, podwyżek i awansów, szukającym pracy - jej znalezienia, przedsiębiorcom - obniżki podatków (wiem, wiem, ale życzyć zawsze można), a realnie to zwiększenia sprzedaży.


Wszystkiego najlepszego!!!

piątek, 29 listopada 2013

Dobry tablet

Postanowiłem w końcu kupić sobie tablet, ale nie mogę się zdecydować jaki. Czytałem opinie na wielu forach i oczywiście każdy ma inne zdanie i zachwala swoje. Myślałem o 7 calach, bo taki wydaje mi się najbardziej poręczny. Z łatwością zmieści się w saszetce. Ale kiedy go oglądałem i porównałem z 8 calami, to jednak ten większy wydaje mi się lepszy - łatwiejszy w obsłudze. Już nawet klikanie w przyciski jest łatwiejsze. Poza tym na ósemce można przeglądać wiele stron bez konieczności ich powiększania przy czytaniu, a przy siódemce, jest to już mniej komfortowe (żeby nie powiedzieć niemożliwe). Co prawda ósemka nie zmieści się do kieszeni, ale do saszetki na styk wejdzie. Większe tablety już w grę nie wchodzą. Nie będę biegał z plecakiem czy torbą, żeby go zmieścić, a w przeciwnym razie odpada cecha mobilności.


Co do producenta, to wydaje mi się, że najlepsze cenowo do jakości tablety ma Samsung. Oglądałem Apple'a, ale moim zdaniem to przereklamowana zabawka ze zdecydowanie wygórowaną ceną. Inne tablety wydały mi się mało albo za bardzo "czułe na dotyk", z gorszą rozdzielczością i innymi parametrami.


Uff, a liczyłem na to, że po prostu wejdę do sklepu i kupię. A tu już od tygodnia się zastanawiam...

piątek, 8 listopada 2013

Drukarki 3D

Ostatnio z synem oglądaliśmy program, w którym jakiś tatuś zrobił synkowi, który nie miał dłoni, "protezę" na drukarce 3D. Słowo daję, nie miałem pojęcia, że takie rzeczy istnieją i są publicznie dostępne. Sposób drukowania przypomniał mi scenę z "Piątego elementu" - kto oglądał, wie o którą chodzi. Taka drukarka, drukuje określone przedmioty przestrzenne. Świetna rzecz. Można sobie stworzyć dowolne przedmioty od zabawek począwszy, a na częściach ciała skończywszy, bo okazuje się, że jest również wykorzystywana do robienia profesjonalnych protez, choć tu pewnie materiał jest inaczej dobierany. Oczywiście moje dziecko od razu chciało mieć taką w domu. Obawiam się jednak, że nie jest to - przynajmniej na razie - urządzenie, które cenowo odpowiada normalnej drukarce drukującej na papierze. Będzie musiał więc trochę poczekać. Moje dziecko na to rozżaliło się, że dlaczego nie robią im w szkole wycieczek do miejsc, gdzie można się pobawić takimi drukarkami, tzn. coś sobie zaprojektować i wydrukować, zobaczyć jak to działa, zamiast jeździć do filharmonii czy do teatru. No cóż, nie w każdym dziecku można wzbudzić zamiłowanie do muzyki klasycznej czy teatru lalek... A sądząc po zebraniach z rodzicami, na których dyskutowane są kwestie, gdzie dzieci powinny pojechać w danym roku szkolnym, moje dziecko nie jest odosobnione w swoich sympatiach i antypatiach w tym zakresie. Rozumiem, że celem edukacji jest danie dziecku jak najszerszej wiedzy z różnych dziedzin, żeby mogło wybrać co mu się podoba a co nie. Choć czasem mam wątpliwości, jak słyszę, że nauczyciele stawiają gorsze lub wręcz złe oceny za udzielenie odpowiedzi własnymi słowami, a nie cytując podręczniki i mówią wprost, że nikogo nie obchodzi ich zdanie tylko wykucie tematu. Z takim podejściem, rzeczywiście czym człowiek się dłużej uczy, tym bardziej głupieje i zabija w sobie kreatywność. A później wychodzą nam po studiach ludzie, którzy dużo wiedzą, ale nic nie potrafią i nie mają pojęcia jak tą wiedzę zastosować w praktyce. A wracając do tematu, jeśli nie wycieczka, to mam nadzieję, że już wkrótce w szkołach będzie można znaleźć więcej techno-nowinek i np. w gabinecie do techniki stanie drukarka 3D, która może być naprawdę pouczająca. No i może się przydać na znienawidzonym przez wielu uczniów rysunku technicznym czy geometrii. Jeśli szkoły mają możliwość uzyskania dotacji, to może pomyślą o tym co dzieciaki może zainteresować...

czwartek, 17 października 2013

Zmiana opon

Właśnie mnie oświeciło, że w zeszłym roku dwudziestego któregoś października spadł śnieg i to całkiem sporo. Pamiętam dobrze, bo jechałem wtedy w odwiedziny a przede mną samochody na letnich oponach zsuwały się do rowu, albo zygzakowały po całej ulicy. Strach było koło takich jechać, a poza tym później takie lodowisko zrobili, że zimowe "szwankowały". W tym roku pogoda niby ładniejsza, ale nie chciałbym mieć pewnego razu niespodzianki, kiedy po obudzeniu zobaczę biały świat, a ja na letnich. Albo jeszcze gdzieś w terenie. Postanowiłem więc, że w sobotę zmieniam koła. Co prawda żona już zaczęła z pretensjami, że późno ją informuję, bo ona miała już inne plany, ale jak jej powiedziałem, że w razie czego będzie autobusem (zapewne spóźnionym i zatłoczonym) do pracy jechała, to się okazało, że to dobry pomysł :) Kobiety to jednak potrafią szybko zmieniać zdanie.


Polecam również innym poświęcenie trochę czasu i zmianę. Oponom też to dobrze zrobi, bo i tak szybciej ścierają się letnie.

wtorek, 1 października 2013

Polinka

Dziś od rana powtarzana jest w radio informacja o uruchomieniu Polinki, czyli kolejki gondolowej przez Odrę prowadzącej do Politechniki Wrocławskiej. Pomysłodawcy i projektodawcy liczą, że wielu studentów zamiast stać w korkach na moście, skorzysta z kolejki gondolowej, która zapewne też będzie pełna :) A ponoć Wrocław to miasto mostów... A tu proszę, ciągle są braki jeśli chodzi o przejazd przez rzekę. Swoją drogą, ciekawe jak będzie wyglądało to miasto za kilkadziesiąt lat... Czy Odra będzie poprzecinana nie tylko siatką mostów i kładek, ale też kolejek gondolowych? Może jest to jakieś wyjście. Miasto stoi na grząskim gruncie więc wybudowanie metra byłoby zapewne bardzo trudne i drogie. Oczywiście w wielu miastach borykających się z tym problemem, jednak metro działa. Ale u nas jest wszystko dużo droższe więc inwestycja taka przewyższyłaby pewnie znacznie koszt wybudowania metra w Nowym Jorku... Oby się nie zdecydowali na budowę metra naziemnego bo to straszny hałas. Plus, że Wrocław ma dobrze rozwiniętą infrastrukturę kolejową, może więc zainwestować w szynowe autobusy jeżdżące po mieście i w najbliższej okolicy. Co prawda wiele linii zostało kilkanaście lat temu unieruchomionych lub poruszają się tamtędy tylko sporadycznie pociągi towarowe, ale wszystko jest "do zorganizowania". Trzeba tylko chcieć rozwiązać problem zakorkowanego centrum, a komunikacja kolejowa mogłaby tu być bardzo pomocna. Jak zresztą w wielu innych miastach Polski.

piątek, 30 sierpnia 2013

Polne zwierzęta

Czy wiecie, że nierzadko zdarza się, że polne zwierzęta potrafią narobić szkód w samochodzie, a nawet go poważnie zepsuć? Ostatnio słyszałem, że na tym polu przodują kuny, które potrafią zagnieździć się pod maską samochodu i poprzegryzać kable...

czwartek, 25 lipca 2013

Jeże

Co roku latem po moim ogrodzie spacerowały sobie jeże. Wystarczyło posiedzieć trochę po zmroku i niemal codziennie spotkało się "nocnego łazika". Gdybyśmy mieli gdzie im zrobić jakiś kopczyk, w którym mogłyby przezimować, pewnie bym zrobił. Ale niestety ogród za mały i nie bardzo byłoby z czego. Jeżyki pewnie zimowały na popegeerowskim polu, które jest dosłownie po drugiej stronie naszej działki. Niestety, wygląda na to, że jeżyki wyginęły, bo w tym roku ich nie ma. Może to efekt długiej zimy, a może skutek tego, że tamto pole deweloper (do którego działka należy), wczesną zimną wiosną (kiedy jeże jeszcze śpią), wyrównał i zrobił nasyp...


Tak czy inaczej, czy to na skutek działań przyrody czy człowieka, już nam jeżyki nie chodzą po ogrodzie.

wtorek, 25 czerwca 2013

Ewakuacje?

Właśnie trafiłem na jednym z blogów na informację o podłożeniu bomb w wielu miejscach w Polsce. Szczerze mówiąc, myślałem, że ktoś sobie żarty robi z tą informacją albo jakiegoś e-booka publikuje. A tu wchodzę na onet i wywala to samo. Słowo daję powinno się takich kretynów dożywotnio zamykać w zakładzie zamkniętym, najlepiej psychiatrycznym, bo normalne to nie jest. Z drugiej strony czym dłuższa lista, tym mniejsze prawdopodobieństwo, że alarm jest prawdziwy. Ale sprawdzić trzeba, bo a nóż widelec czub jednak gdzieś coś podłożył. Idiotów na tym świecie nigdy nie brakowało. W takich przypadkach zawsze uważam, że poza karą za narażenie zdrowia i życia ludzi powinno się idiotów obciążyć jeszcze wszystkimi kosztami związanymi z ewakuacją, utworzeniem sztabów kryzysowych, itd. Już dawno udowodniono, że najdotkliwsze są kary finansowe. Niech spłaca do końca życia.

czwartek, 20 czerwca 2013

Gorąco więc nad wodę czas iść

Dziwi mnie to, że mimo że przez większość miast w Polsce przepływają mniejsze lub większe rzeczki, miasta nie dbają o ich wykorzystanie - o czystość, o plaże miejskie, itd. Cóż za niegospodarność i brak wyobraźni


piątek, 14 czerwca 2013

Nowy kontrahent i jeden problem mniej

Ostatnio miałem już dość kupowania ad hoc środków czyszczących, więc nawiązałem stałą współpracę z dystrybutorem. Przynajmniej jeden problem odpadnie, bo ostatnio tej "drobnicy" się trochę narobiło i pochłaniało za dużo czasu. Tym razem chociaż środki czyszczące będą przesyłane po potwierdzeniu mailowym i odpadnie bieganie po sklepach. Firma i jej produkty mają świetne referencje więc zakładam, że ich środki chemiczne i szorowarki sprawdzą się u nas.


Żeby wszystkie problemy można było tak łatwo rozwiązać...

środa, 5 czerwca 2013

Czyste plaże w Polsce

Właśnie przeczytałem na stronie onetu artykuł dotyczący czystych plaż w Polsce, nagrodzonych przez międzynarodowe jury Błękitną Flagą. Jak napisano w artykule, nagrodzone plaże nie mogą być zanieczyszczone ściekami komunalnymi ani przemysłowymi, muszą być czyste, powinny być tam kosze na śmieci, toalety, źródła pitnej wody, ratownicy; nie wolno tam wjeżdżać pojazdami ani wprowadzać zwierząt.

Zostały nagrodzone 24 plaże i 6 marin. Więc może przestańmy już twierdzić, że Bałtyk i polskie plaże to syf, jednocześnie wychwalając inne, które - tak z doświadczenia - niekoniecznie są tak czyste.

środa, 29 maja 2013

Mąż - zwierzę domowe?

W zeszłą niedzielę byliśmy u znajomych. Mieliśmy wpaść tylko na chwilę, oddać sprzęty remontowe, ale dzieciaki zaczęły się bawić więc zostaliśmy zaproszeni na pogaduchy i obiad. Zdziwiony nieco byłem, że kolega dostał inne danie niż my, więc zapytałem w żartach czy on taki wybredny gastronomicznie, że trzeba mu coś innego serwować, na co otrzymałem odpowiedź, że nie, że on dostał resztkę tego co wczoraj było, bo zostało. Palnąłem więc, że to trzeba było wyrzucić a dać mu świeże, na co dostałem pod stołem kopa od małżonki. U nas w domu co prawda czasem jemy to co było wczoraj, ale wszyscy, jak się z premedytacją nagotuje więcej. Koleżanka odpowiedziała, że u nich w domu obowiązuje zasada, że jedzenia się nie wyrzuca. Narażając się na kolejnego kopa, zapytałem czemu sama nie zje, na co odpowiedziała, że ona tak nie lubi, a poza tym to ona gotuje... Spytałem jeszcze czy nie chcą pieska, a koleżanka skwitowała to z kwaśnym uśmiechem patrząc na męża, że przecież ma...


Doszedłem więc do wniosku, że skoro takie potrafią być baby, to mam najfajniejszą żonę na świecie :)

poniedziałek, 20 maja 2013

Ciężkie jest życie... jaskółek

Tu gdzie teraz mieszkamy, były kiedyś zabudowania gospodarskie, do których zapewne od niepamiętnych czasów przylatywały jaskółki. Później czasy się zmieniły, zmienił się krajobraz, rozebrano stare budynki i postawiono nowe, no i nowi właściciele nie życzą sobie budowania gniazd pod ich dachami. Jaskółki jednak gnane instynktem przylatują co roku i odbudowują gniazda. Ostatnio mam wrażenie, że z każdym rokiem jest ich coraz mniej, a szkoda bo w pobliżu takie zatrzęsienie owadów, że miałyby co jeść i ludziom byłoby lżej. Niestety, najwyraźniej ludzie nie potrafią już żyć w symbiozie z przyrodą, wszędzie musi być porządek. Wolą się zachwycać zdjęciami i wspominać "jak to było jak byłem mały", niż pozwolić stworzeniem nadal żyć na ich terenie i podziwiać je w środowisku naturalnym. A szkoda.

poniedziałek, 13 maja 2013

Odświeżenie samochodu

Stwierdziłem, że mojemu samochodowi przyda się mała zmiana designu. Niestety już samo mycie i czyszczenie nie wystarczy. Oczywiście nie mam tu na myśli tuningowania go - malowania, wstawiania głośników itd. bo na to jestem już za stary, ale przydałaby się zmiana dywaników i pokrowców. Całkiem nie byle jakie pokrowce samochodowe znalazłem w sklepie internetowym, nie mogę się tylko zdecydować pomiędzy materiałem a skórą... Na tej samej stronie są dywaniki samochodowe i znów dylemat - welurowe czy gumowe. Zdecydowanie lepiej prezentują się welurowe, ale jakoś mi się szybko zdzierają, a właściwie nie mi tylko żonie przez te jej szpilki...


Cóż poza tym? Odnawiam komodę. W zasadzie kończę. Znalazłem taką stareńką u teściów na strychu i bardzo mi się spodobała. Tym bardziej, że nie dobrały się do niej jeszcze korniki. Jej restauracja wymaga sporego nakładu pracy, bo wszelkie wzorki trzeba przeszlifować ręcznie, żeby ich nie zniszczyć. Właśnie zakończyłem tę najbardziej czasochłonną część. Zdarłem stary lakier papierem ściernym: najpierw 60, później 120, a na koniec 240. Wydaje mi się, że jest ok. Choć zastanawiam się ciągle nad 350ką. Teraz wymyśliłem sobie, że gładkie powierzchnie: boki, górę i tył przejadę szlifierką. Mam nadzieję, że się nie zagapię i pójdzie równo. Liczę jednak na to, że taka obróbka znacznie skróci mi pracę, bo już jestem trochę tym zmęczony. Pozostanie tylko wybrać odpowiednią bejcę i lakier. Na tym trochę czasu upłynie, bo czasu schnięcia się nie przeskoczy. Za to wymagać będzie mniej pracy niż szlifowanie. A później zostanie pięknym eksponatem do przedpokoju.

środa, 24 kwietnia 2013

Bankowozy

Sukces podatników? Tak, choć w cywilizowanym kraju w ogóle tego sporu nie powinno być i tego sukcesu. Ale od początku. Ustawa o VAT mówi, że można odliczać pełny VAT od zakupu bankowozu i paliwa od niego. Ponieważ nie pozwala wykorzystywać w działalności na normalnych, przyzwoitych warunkach pojazdów (odliczać VATu od zakupu oraz od paliwa), na rynku pojawiły się "bankowozy" czyli auta posiadające sejf. Rzecz przydatna w każdym przedsiębiorstwie, bo zawsze są jakieś papiery - dokumenty, umowy, porozumienia objęte tajemnicą handlową, które należy chronić. Jeśli więc ustawodawca, w łaskawości swej pozwolił na odliczenia VATu w przypadku tych pojazdów, urzędy powinny respektować przepisy, choćby stosując zasadę, że jasnych przepisów się nie interpretuje. Ale nie, za kasę podatników zawsze trzeba się powykłócać. I w ten sposób sprawa trafiła do sądu, który przyznał rację podatnikom (dotyczącą możliwości odliczania VATu). Niby urzędy są coraz bardziej cywilizowane, ale kontrole w wielu przypadkach nadal pokazują niedouczenie, a nawet złośliwość urzędów, narażając przedsiębiorców na straty finansowe (a tym samym Skarb Państwa), a ich pracowników na utratę pracy. I w czyim interesie są takie absurdalne spawy?

czwartek, 18 kwietnia 2013

Fajne zdjęcia

Fajne zdjęcia, a właściwie należałoby powiedzieć fajny fotograf. Od lat hobbystycznie zajmuję się fotografią. Zaczynałem jeszcze w czasach klisz i wywoływania zdjęć samemu. Do dziś mam sprzęt do wywoływania, ale czasu brak na jego używanie. Ograniczam się więc do zabierania wszędzie kompaktowego aparatu i wyszukiwania fajnych kompozycji. Wiem więc o czym piszę. Oglądałem właśnie zdjęcia kolegi z pracy, ze ślubu jego brata. I przyznać muszę, że rewelacja. Nie tak jak za naszych czasów - pozowanie w studiu (choć oczywiście i nasze z sentymentem oglądam), tylko świetne plenerowe fotki. Co prawda pogoda im doskonale dopisała, ale duża też zasługa fotografa w uchwyceniu chwili, doborze miejsca i zaaranżowaniu kompozycji.
Jak widać w każdym zawodzie zmienia się moda, trendy, system pracy...

poniedziałek, 8 kwietnia 2013

Sezon wiosenny uważam za rozpoczęty

Rowery wystawione z piwnicy, wyczyszczone, sprawdzone i naoliwione. Rolki i deski wyciągnięte z kartonów, sprawdzone i włożone do szafki w korytarzu. Resztki liści zgrabione z trawnika. Śniegu wokół, jak okiem sięgnąć, nie widać. Sezon wiosenny tym samym uważam za rozpoczęty :)


Co prawda brakuje mi jeszcze grilla z dużą ilością kiełbachy, mięsiwa i piwa, ale na to trzeba będzie jeszcze chwilę zaczekać. Jeśli w takim tempie będzie się ocieplać, to będzie to krótka chwilka.

środa, 3 kwietnia 2013

Prezent dla zwariowanej nastolatki

No to mam problem. Poszukuję prezentu dla zwariowanej nastolatki. Nie musi być to coś drogiego, bo dziewczę ma na bieżąco to czego potrzebuje i nie potrzebuje. Chciałbym wybrać za to coś oryginalnego i zwariowanego. Łatwiej byłoby, gdyby zakupu dokonywała żona, ale pojechała w delegację i powierzyła mi to odpowiedzialne zadanie. Poszukałem na forach i trafiłem na stronę sprzedającą biżuterię ręcznie robioną. Jak dla mnie mają bardzo oryginalne kolczyki i w ogóle rzeczy. Tylko czy taka galeria rękodzieła jest teraz modna czy nastolatki wolą coś z Apartu czy Kruka? Sądząc po ilości fanów na facebooku, wielu dziewczynom się te rzeczy podobają. Może więc zaryzykuję i zamówię jakiś zestaw...

sobota, 30 marca 2013

Życzenia świąteczne

Tak na szybko chciałem życzyć wszystkim zdrowych, pogodnych, spokojnych Świąt, aby wszystkie dobre życzenia, które usłyszeliśmy i które usłyszymy nam się spełniły.

wtorek, 26 marca 2013

Zmień opony zimowe?

:) Właśnie włączyło mi się przypomnienie w komórce: "Pamiętaj, że wyjeżdżasz na Święta. Zmień opony na letnie". Ciekawe ile osób poza mną nastawiało się na zmianę opon przed Świętami... Co prawda na Ukrainie czy w Irlandii mają gorzej, ale i u nas nie sielanka - jeśli chodzi o pogodę. Mrozik trzyma, jak najdą jakieś ciężkie chmurzyska to śnieg może jeszcze sypnąć.


Nie żebym się przejmował, bo roboty w brud, więc jak odpadnie chociaż zmiana opon to zawsze to coś.


Mam jednak problem na kiedy przestawić przypomnienie, żeby po śniegu i mrozie nie jeździć na letnich, ale też żeby zimowych nie zagotować... Ech, ta pogoda. Bardziej nieprzewidywalna niż kobieta ;) Chyba nikt się nie spodziewał takiej o tej porze roku. Całe szczęście, że nie mam zaplanowanych żadnych wyjazdów w najbliższym czasie. Wolę posiedzieć w biurze, zaparzyć kawę z kawiarki elektrycznej i popijając ją posiedzieć przed komputerem. A i wpis od czasu do czasu da się zamieścić na blogu.

piątek, 22 marca 2013

Noclegi w podróży

Ostatnio wracając z delegacji omal nie przysnąłem za kierownicą. Jednak jazda, zwłaszcza w taką pogodę może być nużąca. Postanowiłem nie igrać z losem, tylko zjeść coś dobrego i zdrzemnąć się. Na szczęście w komórce internet jest więc wklepałem noclegi Kluczbork i pojawiła mi się oferta karczmy koło Kluczborka, która również posiada pokoje do wynajęcia. Poinformowałem rodzinkę, że wrócę rano. Oczywiście tłumaczenie zajęło mi trochę czasu...


Mogę jednak wszystkim podróżnym polecić zarówno pyszne jedzenie jak i bardzo przyzwoite pokoiki w tym przybytku :)

środa, 20 marca 2013

Ze skrajności w skrajność czyli o "sądzie elektronicznym"

Od kilku lat funkcjonuje w Polsce postępowanie przed sądami elektronicznymi, a konkretnie przed sądem elektronicznym w Lublinie. I od razu przewałki. Dlaczego? Bo jak słyszymy, wierzyciele "przepychają" tam przedawnione i fikcyjne długi, bazując na podawaniu fałszywych lub nieaktualnych adresów dłużników, którzy nie wiedzą nic o postępowaniu a dowiadują się dopiero jak okaże się, że mają puste konto a pieniążki "wyfrunęły" za granicę.


Rada ministra: zmieniamy przepisy i jak wierzyciel poda nieaktualne dane dłużnika to zapłaci karę. No super, jeśli chodzi o tamte przekręty, ale co z uczciwymi wierzycielami, którzy muszą dochodzić swoich racji przed sądami? Skąd - na dobrą sprawę mają wiedzieć - czy podany przez dłużnika przy zawarciu umowy np. kilka miesięcy czy lat temu, adres jest właściwy, skoro w Polsce nie ma żadnej ogólnodostępnej bazy adresów? A jak źle poda, to kara...


Przeanalizujmy przepisy: wierzyciel ma wskazać aktualny adres dłużnika. Czy nie lepiej, prościej i przejrzyściej udostępnić wszystkim sądom elektroniczną bazę adresową. Jeśli adres dłużnika w bazie się zgadza, jest wysyłany nakaz zapłaty, jeśli się nie zgadza - pozew jest zwracany ze względu na uchybienia formalne?

sobota, 16 marca 2013

Lokale komercyjne

Poszukuję właśnie jakiegoś fajnego lokalu do wynajęcia we Wrocławiu, w ciekawej lokalizacji. Pomijam pośredników, nie będę im płacił. Zdziwiłem się jak teraz jest rozbudowywane centrum Wrocławia. Mam wrażenie, że wyburzono sporo starych budynków i zrobiono miejsca na nowe, przeważnie apartamentowce, często nazywane różnymi towerami ;) 

Jeszcze kilka-/kilkanaście lat temu wiele okolic bym pominął przy szukaniu, dziś... Nabrały charakteru, takiego przyjemnego. 
Jest w czym wybierać.

piątek, 15 marca 2013

Zima w RMF-ie

Czy po najważniejszych "niusach" można poznać z jakiego miasta jest nadawany program? Oczywiście, że można... Wystarczy tylko żeby śnieg spadł w zimie w tym mieście :)


Słucham sobie od rana RMFu (skądinąd bardzo sympatycznego radyjka) i słyszę o samych strasznych klęskach pochodzenia śnieżnego. Tak się jakoś dziwnie złożyło, że u mnie - również mieszkańca południa Polski - śniegu jak na lekarstwo i żadnej klęski nie ma...


Klęska była za to w październiku, kiedy spadło tu śniegu w porównywalnych ilościach co teraz wokół Krakowa, ale większość osób jeździła na oponach letnich, co było widać kiedy przed czy za nami samochód nagle zaczynał jechać zygzakiem, albo na pochyłej drodze zsuwał się do rowu. Pamiętam, że wtedy jechaliśmy do rodziny (no może jechaliśmy to za dużo powiedziane jak na tyle postojów) i w żadnym radio nie można się było dowiedzieć co się dzieje na drogach...

poniedziałek, 11 marca 2013

Powróciwszy z nart - c.d.

Ha, stwierdzam, że jak piszę to mi pamięć wraca, bo w momencie kiedy publikowałem wpis przypomniało mi się, że to miały być rolety z firmy, w której kupowała Z. Zanim więc zadzwonię popiszę jeszcze trochę, może jeszcze coś mi się przypomni i albo tę "sieczkę" opublikuję albo skasuję :)

Więc przeprowadźmy retrospekcję :) No może nie tak wnikliwą jak u Prousta... Pomagała szukać Z. okien z roletami zewnętrznymi, więc pamiętam jak wyglądała strona tej firmy. Poszukawszy na hasło rolety Warszawa, odnalazłem :) Uff, zawsze to jakiś mały sukces. Co jeszcze mówiła? Że chciałaby rolety do naszej sypialni i pokoju D. Mówiła o kolorach, więc przypuszczam, że chodziło jej o materiałowe, wtedy nie oznaczałoby to rolet tylko roletek - tak przynajmniej opisuje strona. Ale mówiła też o takich jak ma Z... A to by oznaczało zewnętrzne. No chyba, że Z. ma też materiałowe... Nie przyjrzałem się. Bądź tu mądry człowieku...

Postanowiłem jednak zadzwonić, ale z konkretnymi propozycjami. Myślałem, że znajdę piękną galerię w którychś mediach społecznościowych, ale nie znalazłem. Trudno, będę się posiłkował ich stroną - moja propozycja to rolety materiałowe dobrane do koloru mebli a jak wspomni o roletach zewnętrznych to zaproponuję okiennice. Niech zna kreatywność męża ;)

Powróciwszy z nart

W nocy wróciłem z nart i stwierdziłem, że tego mi było trzeba. W końcu czuję się zrelaksowany i wypoczęty. Niby tylko taki krótki wyjazd, a ile radości potrafi dać :) Rodzinka niech żałuje i zadowoli się oscypkiem. Poza tym biorąc pod uwagę to jaka pogoda była tutaj przez weekend, lepiej było jednak pojechać.


Co gorsza, na saszetce znalazłem kartkę: zamów rolety. No tak, mówiła coś wczoraj, a właściwie dzisiaj o roletach, ale co to było? Pamiętam tylko kilka if-ów i że było o roletach do sypialni i pokoju D., że było o kolorach, o roletach zewnętrznych i o okiennicach. Ale co konkretnie mam zamówić? Oj, trzeba będzie zadzwonić i dopytać. I znowu będzie, że jej nie słucham....

piątek, 8 marca 2013

Wszystkiego najlepszego

Z okazji Dnia Kobiet wszystkim kobietom i kobietkom życzę wszystkiego co najlepsze, abyście zawsze były dla nas tak miłe i nie zmieniały się :) dużo radości, szczęścia, zadowolenia z Waszych mężczyzn, duuuużo prezentów i kwiatów nie tylko z okazji Dnia Kobiet, żeby wszelkie zmartwienia Was omijały, a kalorie - jak to mówią znajome - szły Wam... tam gdzie chcecie :)



środa, 6 marca 2013

Póki jeszcze zima

Żona i dzieciaki cieszą się nadchodzącą wiosną, a  ja sobie pomyślałem, że jeszcze mamy 2 tygodnie kalendarzowej zimy, a rzeczywistej w niektórych regionach Polski znacznie dłużej.


Robiąc porządki pozimowe i chowając sprzęty pomyślałem sobie, że może by tak jeszcze się wstrzymać i nie pakować nart do schowka? Zwykle od września mam już ochotę poszusować, do września daleko, więc postanowiłem wykorzystać sprzyjającą w górach aurę i na weekend wyskoczyć do Zakopanego. Niestety rodzinka nie poparła pomysłu, więc przyjdzie pojechać samemu. Nocleg w Zakopanem spędzę w sprawdzonym pensjonacie na Skibówkach. Może uda się jakoś tak wyjechać, żeby nie trafić na korki... Ech, ta zakopianka, może nad ranem będzie pusta. Skoczę od razu na stok, później zakwaterownie, coś pysznego w dużych ilościach do zjedzenia, piwko i jeszcze dla moich leniuchów piękna fotka z podpisem: Zakopane, nocleg, rano znów na stok, obiadek i do domciu. Czyż nie brzmi pięknie?

sobota, 2 marca 2013

Pierwsze oznaki wiosny

Porządki w ogrodzie zrobione :) Przy okazji ucieszyłem żonę informując, że jej kwiatki kiełkują. Ponoć tulipany. Zobaczcie sami:



Nareszcie można ubrać coś lżejszego. Precz ze śniegiem i mrozem!

środa, 27 lutego 2013

Budowa

Chodzą plotki, że w mojej okolicy ma się rozpocząć budowa nowego osiedla. Nie wiem czy to prawda czy nie, ale wyszukałem stronę firmy, o której plotkują. Nie jest źle, na szczęście ten deweloper nie stawia żadnych wysokich, brzydkich blokowisk. Mieszkania przez nich budowane wyglądają całkiem przyzwoicie, budynki nie są wysokie, za to osiedla fajnie zagospodarowane. Niech więc będzie, może dziecko pozna nowych kolegów i koleżanki. Choć uciążliwości pewnie przez jakiś czas będzie sporo, bo droga dojazdowa jest dość wąska, więc ciężki sprzęt będzie musiał przeciskać się pomiędzy samochodami (na szczęście ja tam nie parkuję). Poza tym nie uda się uniknąć większego zapylenia, a że małżonka nie lubi myć okien, więc z budowy szczęśliwa nie będzie. Zniknie też spora łąka, na której bawiły się dzieciaki, ale cóż poradzić. Dobrze, że nie powstaje tam kolejny market, bo większy byłby ruch samochodowy na stałe... 
Jakoś to przetrwamy ;)

wtorek, 26 lutego 2013

Zwierzę zwierzęciu nierówne

Tak się zastanawiam co sprawia, że ludzie jedne zwierzęta traktują niemal lub nawet lepiej niż ludzi, a los innych jest im co najmniej obojętny.


Chronimy psy i koty, ale to w jakich warunkach żyje choćby drób (mam tu na myśli fermy) czy bydło wszystkich mówiąc wprost: zgrzewa. A warto by się zastanowić i dowiedzieć, bo te warunki są po prostu STRASZNE. Jemy mięso z krowy, ale z konia już nie chcemy (nie wiem czemu, kiedyś nie gardzono koniną) - czy to tendencja do personalizacji koni?


Na marginesie, nie będę szedł zgodnie z ogólnie panującym przekonaniem. Uważam, że lepszy pies na łańcuchu niż człowiek pogryziony przez takiego psa. Oczywiście nie chodzi mu tu o jakieś pastwienie się nad zwierzętami, ale jeśli istnieje ryzyko że pies z podwórka ucieknie a nie może przebywać ciągle w domu, to moim zdaniem powinien być przywiązany.

sobota, 23 lutego 2013

Sanki

Byliśmy dziś na maratonie po marketach. Niestety, ale przynajmniej już z głowy.


Jedna myśl nie daje mi spokoju: po grzyba w tych marketach tyle sanek, skoro dookoła jak okiem sięgnąć teren płaski, totalnie, kompletnie płaski. Ni jednej górki, na której dziatwa mogłaby pojeździć na tych sankach. Jedyna możliwość to zrobić z rodzica, rodzica pociągowego, ale to też na sankach musi być ograniczony tonaż.


Stwierdzić więc muszę, że w pogoni za pełnym asortymentem w marketach, nie bierze udziału rozsądek. Tym bardziej, że inicjatyw ani handlowców ani miasta, żeby dzieciakom choć jakiś nasyp zrobić i trawą obsiać co by się nie zsypywał, a zimą można było pojeździć na saneczkach, nie ma....

piątek, 22 lutego 2013

Pozycjonowanie - czytajcie umowy

Od kilku lat prowadzę firmę. Niestety teraz wszyscy szukają wszystkiego w Internecie, nawet namiarów na sklep. Zrobiłem więc sobie stronę internetową, no może nie całkiem ja, ale ja za nią zapłaciłem. No i co? No i nic. Żadnego zwiększenia sprzedaży.


Znajomy polecił mi firmę pozycjonującą, bo stwierdził, że to najlepszy sposób, żeby zwiększyć mi sprzedaż. Podpisałem więc umowę, ale efekty mnie nie powaliły, tzn. strona nadal była daleko w google. Po 4 miesiącach chciałem umowę wypowiedzieć i zlecić innej firmie, ale się okazało, że nie doczytałem, że umowę mogę wypowiedzieć dopiero po roku. Minął rok, 2 z 5 zleconych fraz miałem w pierwszej 10-tce (zwykle, czasem spadały), 3 daleko. W dodatku podobno to są trudne frazy więc jak wskoczyły to dużo za nie płaciłem (no ale liczyłem się z tym).


Poszukałem innych firm, zebrałem oferty, do kilku zadzwoniłem pogadać i wybrałem jedną. Powiem szczerze: byłem pod wrażeniem wyjaśnienia tematu (osoba, z którą rozmawiałem i korespondowałem wszystko mi dokładnie wyjaśniła, zaproponowała różne rozwiązania i doradziła). Najpierw trafiłem na tę ich stronę opisującą pozycjonowanie stron. Wysłałem maila. Dostałem ogólną ofertę i kilka pytań. Napisałem jakie frazy mnie interesują i dostałem ofertę konkretną – tańszą od poprzedniej firmy, ale i tak dość drogą. Ponieważ na ofercie było napisane, że nie ma żadnych klauzul lojalnościowych, zainteresowała mnie i zadzwoniłem, żeby pogadać. Osoba, z którą rozmawiałem poprosiła mnie o powiedzenie kilku słów o tym czym się zajmuję, a jak się dowiedziała, że klientów mam tylko z mojego miasta, powiedziała, że w takim razie mam źle dobrane frazy, bo w moim przypadku skuteczniejsze i tańsze (!) będzie tzw. pozycjonowanie regionalne stron, to znaczy bierzemy te same frazy tylko dorzucamy nazwę miasta. Przygotowali mi kolejną ofertę i rzeczywiście wyszła ¼ ceny! Przesłali mi umowę. Wszystkie zapisy były jasne. W razie czego umowę mogę w każdym momencie wypowiedzieć bez podania przyczyny, tylko po co skoro jestem bardzo zadowolony z efektów i ceny.


Pozdrawiam Wszystkich i zachęcam do czytania umów i przemyślanego ich podpisywania

środa, 20 lutego 2013

Babcine oponki :)

Wiem, że już karnawał się skończył a wraz z nim największy sezon pączkowo - chruścikowo - oponkowy. Ale nadal mamy śnieg, a ja mam ochotę na coś kalorycznego.

Więc dziś będą oponki - dla informacji niezorientowanych - to takie ciasteczka smażone na oleju, tak jak pączki, w kształcie oponki :) Albo kuleczek.

Niezawodny przepis mojej babci brzmi:

* 1/2 kg białego sera (normalnego, nie jakiejś tam rzadkiej, mielonej ciapy),

* 1 łyżka masła,

* 2 jajka,

* 3 szklanki mąki (minimum, bo jeśli ser okaże się bardziej rzadki (mokry), albo jajka większe, to oczywiście trzeba jeszcze trochę dosypać, ale nie za dużo bo będą twarde),

* 1 łyżeczka sody (oczyszczonej, oczywiście:) ),

* trochę soku z cytryny.

Ser należy zmielić albo ugnieść dokładnie widelcem (będzie mniej roboty:) ). Wszystko razem połączyć, zagnieść. Rozwałkować na desce podsypanej mąką (koniecznie, bo się klei). Wyciskać oponki (najpierw szklanką, a w środku kieliszkiem). Jak się usmaży te kółeczka wyciśnięte kieliszkiem to po usmażeniu będą takie fajne kulki, które np. bardzo lubi mój Młody.

Wszystko smażymy z obu stron na oleju - oleju musi być oczywiście więcej niż na naleśniki, bo oponki rosną i wypływają na powierzchnię.

Proponuję wrzucać na raz niewielką ilość, żeby zdążyć wyciągnąć, bo po zrumienieniu szybko się przypiekają.

Usmażone oponki posypujemy cukrem pudrem. Pyyyycha. A najlepsze tego samego dnia.