środa, 9 marca 2016

Pytania

Wczoraj:
- Tato, gdzie w tym roku jedziemy na wakacje?
- Nie wiem, skarbie. Planujemy latem remont, więc jak się nie wyrobimy to pojedziecie do babci.
- Eeeeee...?
- No i oczywiście na kolonię.
- Eeeeee, a Maciek jedzie na Kubę. My też moglibyśmy się wybrać gdzieś daleko.
Niestety tę rozmowę usłyszała żona i podłapała temat. Zaczyna się okres marudzenia. Oczywiście z planów rozkucia kuchni nie zrezygnowała. W nogi im zimno, więc trzeba zrobić ogrzewanie podłogowe. I to najlepiej tak w międzyczasie, jak np. ona w delegacji będzie, i żeby to nie kolidowało z innymi planami. A wydatki? "No przecież to tylko kilka metrów kwadratowych, na pewno nie będzie drogo, damy radę".

Dziś:
- Tato, a wiesz, że w Wielkanoc prezenty przynosi królik, a nie Mikołaj.
- A widziałaś kiedyś królika, który kica z prezentami?
- No ale tato, to taka tradycja.
- Tradycja to święconka, żurek i mazurki.
- Ale tato, prezenty też. Inne dzieci dostają...
- Ale skarbie, więcej dzieci właśnie nie dostaje. Poza tym tradycją jest też robienie lekcji zaraz po przyjściu ze szkoły, a nie po nocach; zjadanie wszystkiego co się na talerzu dostanie, a nie wybrzydzanie i dbanie o zwierzęta jeśli się je chciało, a nie zrzucanie wszystkiego na rodziców.
- Ale taaaaatooooo...
Tę rozmowę również usłyszała małżonka i znów niekonsekwentnie poparła dziecko, że oczywiście w Wielkanoc króliki noszą prezenty, a ja mam nie psuć jej dzieciństwa... Jakoś nie sądzę, żebym miał zepsute dzieciństwo, a o żadnym króliku noszącym prezenty nawet nie słyszałem... Powiedziałem, że moim zdaniem to komercja, psucie dzieci i hodowanie takich roszczeniowych i rozrzutnych ludzików. Znów jest foch.

wtorek, 1 marca 2016

Bezwzrokowe pisanie na klawiaturze

Żeby nie było, że u mnie tylko same bilanse, dziś zamieszczam wpis "neutralny" tematycznie. No możne nie do końca. Bo z uwagi na to, że spadł śnieg, pojawiła się nadzieja na naukę jazdy na snowboardzie w jakiś marcowy weekend. Jeśli się da, bo do świąt niedaleko i nie wszystkie weekendy będę miał do swojej dyspozycji...


A żeby być słownym, że będzie na inny temat, polecam Wam naukę bezwzrokowego pisania na klawiaturze. Nie dość, że człowiek pisze wszystkimi palcami, więc nie męczy dwóch :) to jeszcze nie musi patrzeć na klawiaturę, tylko np na ekran. Choć tak naprawdę i to nie jest konieczne. Wiele razy, kiedy miałem zmęczone oczy, zdarzało mi się pisać z zamkniętymi oczami, albo przepisując jakiś fragment z tekstu patrzeć na niego, zamiast na ekran. Jak ktoś pracuje przy komputerze, to naprawdę polecam tę naukę. Później jest to duża oszczędność czasu i energii.