piątek, 12 sierpnia 2022

Wałbrzyskie biedaszyby - nowe otwarcie

Wojna na Ukrainie wywróciła "do góry nogami" ceny niemal wszystkich produktów. Część z nich podrożała zasadnie - na skutek pewnych powiązań w produkcji czy też braków na rynku. Reszta zdrożała, bo zdrożały inne, więc dlaczego i my mamy na tym nie zarobić, tym bardziej, że koszty utrzymania (także firm) poszły w górę. Przy okazji nie widać końca podwyżek, bo i premier zapowiada kolejne podwyżki płacy minimalnej, a firmy muszą wyjść na swoje. Podrożał także węgiel i to drastycznie, przez co w Wałbrzychu pojawiło się znowu widmo powrotu do biedaszybów.

Co to takiego te biedaszyby?

To, mówiąc w dużym uproszczeniu, nielegalne kopalnie węgla. Może kopalnie to za dużo powiedziane, ale są to miejsca, w których spod ziemi wydobywa się węgiel. Niektóre miejsca są płytsze, inne głębsze i wymagają zrobienia zabezpieczeń z desek i belek. Trzeba wiedzieć, że ziemia pod Wałbrzychem ma dużą zawartość węgla. W niektórych miejscach wystarczy na ogródku wykopać dziurę na kilkadziesiąt centymetrów, żeby dokopać się do tego surowca. Oczywiście węgiel znajdujący się tak płytko pod ziemią jest gorszej jakości niż ten znajdujący się głębiej, jest też drobniejszy, ale da się nim palić w piecu. 

Osoby kopiące w biedaszybach oczywiście nie mają żadnych koncesji na wydobycie, nie płacą podatków, składek, nie mają związków zawodowych na utrzymaniu ani całej administracji. To powoduje, że o ile węgiel sprzedawany w składach kosztuje ponad 3 tys. za tonę, o tyle za ten z biedaszybów trzeba zapłacić 600 zł. za tę samą wagę. Różnica jest więc ogromna.

A jakim kosztem? W latach 90-tych, gdy funkcjonowały biedaszyby, państwo tolerowało ten stan, a w każdym bądź razie nie podejmowało żadnych zdecydowanych działań, chociaż "proceder" trwał latami i wiadomo było "gdzie kopią". Spowodowało to śmierć kilku "górników" przysypanych ziemią na skutek źle wykonanych zabezpieczeń. Inny skutek to degradacja środowiska, którego do dziś nie udało się odbudować. Kopali głównie w lesie, na skutek czego zostały wycięte ogromne połacie pięknego starego bukowego lasu. Poza tym kompletnie zdewastowano drogi spacerowe - przez wjeżdżające do lasu ciężkie samochody. Dodam jeszcze, że "górnicy" nie zakopywali tych dziur. Część z nich zasypało później miasto, ale nie wszystkie. Do dziś można wpaść w jakąś chodząc po lesie np. na grzyby. 

Tym razem miasto zapowiada zdecydowane kroki, aby sytuacja się nie powtórzyła. A jak będzie? Czas pokaże. Już widać, że wiele osób kusi...