środa, 27 lutego 2013
Budowa
wtorek, 26 lutego 2013
Zwierzę zwierzęciu nierówne
Tak się zastanawiam co sprawia, że ludzie jedne zwierzęta traktują niemal lub nawet lepiej niż ludzi, a los innych jest im co najmniej obojętny.
Chronimy psy i koty, ale to w jakich warunkach żyje choćby drób (mam tu na myśli fermy) czy bydło wszystkich mówiąc wprost: zgrzewa. A warto by się zastanowić i dowiedzieć, bo te warunki są po prostu STRASZNE. Jemy mięso z krowy, ale z konia już nie chcemy (nie wiem czemu, kiedyś nie gardzono koniną) - czy to tendencja do personalizacji koni?
Na marginesie, nie będę szedł zgodnie z ogólnie panującym przekonaniem. Uważam, że lepszy pies na łańcuchu niż człowiek pogryziony przez takiego psa. Oczywiście nie chodzi mu tu o jakieś pastwienie się nad zwierzętami, ale jeśli istnieje ryzyko że pies z podwórka ucieknie a nie może przebywać ciągle w domu, to moim zdaniem powinien być przywiązany.
sobota, 23 lutego 2013
Sanki
Byliśmy dziś na maratonie po marketach. Niestety, ale przynajmniej już z głowy.
Jedna myśl nie daje mi spokoju: po grzyba w tych marketach tyle sanek, skoro dookoła jak okiem sięgnąć teren płaski, totalnie, kompletnie płaski. Ni jednej górki, na której dziatwa mogłaby pojeździć na tych sankach. Jedyna możliwość to zrobić z rodzica, rodzica pociągowego, ale to też na sankach musi być ograniczony tonaż.
Stwierdzić więc muszę, że w pogoni za pełnym asortymentem w marketach, nie bierze udziału rozsądek. Tym bardziej, że inicjatyw ani handlowców ani miasta, żeby dzieciakom choć jakiś nasyp zrobić i trawą obsiać co by się nie zsypywał, a zimą można było pojeździć na saneczkach, nie ma....
piątek, 22 lutego 2013
Pozycjonowanie - czytajcie umowy
Od kilku lat prowadzę firmę. Niestety teraz wszyscy szukają wszystkiego w Internecie, nawet namiarów na sklep. Zrobiłem więc sobie stronę internetową, no może nie całkiem ja, ale ja za nią zapłaciłem. No i co? No i nic. Żadnego zwiększenia sprzedaży.
Znajomy polecił mi firmę pozycjonującą, bo stwierdził, że to najlepszy sposób, żeby zwiększyć mi sprzedaż. Podpisałem więc umowę, ale efekty mnie nie powaliły, tzn. strona nadal była daleko w google. Po 4 miesiącach chciałem umowę wypowiedzieć i zlecić innej firmie, ale się okazało, że nie doczytałem, że umowę mogę wypowiedzieć dopiero po roku. Minął rok, 2 z 5 zleconych fraz miałem w pierwszej 10-tce (zwykle, czasem spadały), 3 daleko. W dodatku podobno to są trudne frazy więc jak wskoczyły to dużo za nie płaciłem (no ale liczyłem się z tym).
Poszukałem innych firm, zebrałem oferty, do kilku zadzwoniłem pogadać i wybrałem jedną. Powiem szczerze: byłem pod wrażeniem wyjaśnienia tematu (osoba, z którą rozmawiałem i korespondowałem wszystko mi dokładnie wyjaśniła, zaproponowała różne rozwiązania i doradziła). Najpierw trafiłem na tę ich stronę opisującą pozycjonowanie stron. Wysłałem maila. Dostałem ogólną ofertę i kilka pytań. Napisałem jakie frazy mnie interesują i dostałem ofertę konkretną – tańszą od poprzedniej firmy, ale i tak dość drogą. Ponieważ na ofercie było napisane, że nie ma żadnych klauzul lojalnościowych, zainteresowała mnie i zadzwoniłem, żeby pogadać. Osoba, z którą rozmawiałem poprosiła mnie o powiedzenie kilku słów o tym czym się zajmuję, a jak się dowiedziała, że klientów mam tylko z mojego miasta, powiedziała, że w takim razie mam źle dobrane frazy, bo w moim przypadku skuteczniejsze i tańsze (!) będzie tzw. pozycjonowanie regionalne stron, to znaczy bierzemy te same frazy tylko dorzucamy nazwę miasta. Przygotowali mi kolejną ofertę i rzeczywiście wyszła ¼ ceny! Przesłali mi umowę. Wszystkie zapisy były jasne. W razie czego umowę mogę w każdym momencie wypowiedzieć bez podania przyczyny, tylko po co skoro jestem bardzo zadowolony z efektów i ceny.
Pozdrawiam Wszystkich i zachęcam do czytania umów i przemyślanego ich podpisywania
środa, 20 lutego 2013
Babcine oponki :)
Więc dziś będą oponki - dla informacji niezorientowanych - to takie ciasteczka smażone na oleju, tak jak pączki, w kształcie oponki :) Albo kuleczek.
Niezawodny przepis mojej babci brzmi:
* 1/2 kg białego sera (normalnego, nie jakiejś tam rzadkiej, mielonej ciapy),
* 1 łyżka masła,
* 2 jajka,
* 3 szklanki mąki (minimum, bo jeśli ser okaże się bardziej rzadki (mokry), albo jajka większe, to oczywiście trzeba jeszcze trochę dosypać, ale nie za dużo bo będą twarde),
* 1 łyżeczka sody (oczyszczonej, oczywiście:) ),
* trochę soku z cytryny.
Ser należy zmielić albo ugnieść dokładnie widelcem (będzie mniej roboty:) ). Wszystko razem połączyć, zagnieść. Rozwałkować na desce podsypanej mąką (koniecznie, bo się klei). Wyciskać oponki (najpierw szklanką, a w środku kieliszkiem). Jak się usmaży te kółeczka wyciśnięte kieliszkiem to po usmażeniu będą takie fajne kulki, które np. bardzo lubi mój Młody.
Wszystko smażymy z obu stron na oleju - oleju musi być oczywiście więcej niż na naleśniki, bo oponki rosną i wypływają na powierzchnię.
Proponuję wrzucać na raz niewielką ilość, żeby zdążyć wyciągnąć, bo po zrumienieniu szybko się przypiekają.
Usmażone oponki posypujemy cukrem pudrem. Pyyyycha. A najlepsze tego samego dnia.