Wiem, że już karnawał się skończył a wraz z nim największy sezon pączkowo - chruścikowo - oponkowy. Ale nadal mamy śnieg, a ja mam ochotę na coś kalorycznego.
Więc dziś będą oponki - dla informacji niezorientowanych - to takie ciasteczka smażone na oleju, tak jak pączki, w kształcie oponki :) Albo kuleczek.
Niezawodny przepis mojej babci brzmi:
* 1/2 kg białego sera (normalnego, nie jakiejś tam rzadkiej, mielonej ciapy),
* 1 łyżka masła,
* 2 jajka,
* 3 szklanki mąki (minimum, bo jeśli ser okaże się bardziej rzadki (mokry), albo jajka większe, to oczywiście trzeba jeszcze trochę dosypać, ale nie za dużo bo będą twarde),
* 1 łyżeczka sody (oczyszczonej, oczywiście:) ),
* trochę soku z cytryny.
Ser należy zmielić albo ugnieść dokładnie widelcem (będzie mniej roboty:) ). Wszystko razem połączyć, zagnieść. Rozwałkować na desce podsypanej mąką (koniecznie, bo się klei). Wyciskać oponki (najpierw szklanką, a w środku kieliszkiem). Jak się usmaży te kółeczka wyciśnięte kieliszkiem to po usmażeniu będą takie fajne kulki, które np. bardzo lubi mój Młody.
Wszystko smażymy z obu stron na oleju - oleju musi być oczywiście więcej niż na naleśniki, bo oponki rosną i wypływają na powierzchnię.
Proponuję wrzucać na raz niewielką ilość, żeby zdążyć wyciągnąć, bo po zrumienieniu szybko się przypiekają.
Usmażone oponki posypujemy cukrem pudrem. Pyyyycha. A najlepsze tego samego dnia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz