środa, 7 grudnia 2016

Przełamałem się

No więc przełamałem się i ten pech, który sprawiał, że bywałem na moim blogu raz w miesiącu, robiąc podsumowanie moich noworocznych postanowień. Byłem z dwa tygodnie temu i jestem dziś. Jak na moje ostatnie możliwości jest to sukces. Swoją drogą chyba muszę częstsze pisanie postów ustalić jako postanowienie przyszłoroczne.

Ogarnąłem się z prezentami świątecznymi, co jest jeszcze większym sukcesem. Na moją wielką niekorzyść świadczy natomiast fakt, że znowu zacząłem palić. Niestety mam współpracowników, z którymi od czasu do czasu należy coś omówić "na spokojnie", czyli nie przy biurku. Kolejne "niestety" to to, że wszyscy palą. A że głupio tak wychodzić na dymka i stać jak ten kołek wdychając dym kolegów, który jakoś dużo bardziej przeszkadza jak się samemu nie kopci, więc zacząłem. Miało być tak tylko okazjonalnie, a wyszedł gówniany "come back". Tym samym mam już jedną (a nawet drugą, po tych częstszych wpisach) rzecz, do wpisania na listę przyszłorocznych noworocznych postanowień.

Dzieciaki zadowolone z mikołajkowych prezentów i tych, które dostały w domu, i tych ze szkoły. Słowo daję, czasem mam wrażenie, że powinienem w warsztacie zamontować jakąś profesjonalną linię do produkcji zabawek, gadżetów i innych "uszczęśliwiaczy". I nie będę komentował i rozpisywał się na temat długości trwania tego szczęścia... Mogłyby znaleźć sobie jakieś hobby. Nie szukałbym "po omacku" tego, co może im się spodobać i jakoś tak może wydawałoby się łatwiej...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz