wtorek, 2 lutego 2016

Bilans stycznia

Póki co, albo raczej powinienem napisać - w styczniu, bo na "póki co" jeszcze za wcześnie, mój sposób na postanowienia noworoczne się sprawdził. Teraz mogę się przyznać, że postanowiłem sobie w pierwszym miesiącu roku zrobić porządek w garażu (w którym mam też warsztat). Miało być przejrzenie rzeczy potrzebnych i niepotrzebnych, wyrzucenie zbędnych i posegregowanie niezbędnych, bo odkąd wdrażam syna w majsterkowanie (gender genderem, ale chłopak powinien wiedzieć co to śrubokręt, młotek i klucz francuski ;) ), zrobił się tam straszny burdel. A zatem, miały być porządki i dokupienie kilku skrzynek, a skończyło się na wyrzuceniu starych szafek i kupnie nowych, bardziej "warsztatowych", a mniej kuchennych, nowych skrzynek też, montażu kilku uchwytów na sprzęty i w ogóle wielu godzinach spędzonych w garażu. W sumie cieszę się, że zabrałem się za to w zimie, bo ogólnie teraz jest mniej pracy. Przy okazji nie było zmiłuj się, syn też pomagał przynajmniej odkąd wystawili mu oceny semestralne. A zatem pierwsze postanowienie noworoczne zostało zrealizowane :) Bilans co prawda wypada póki co na 1:11, ale liczę na to, że to 11 zostanie zmniejszone.


W tym roku zabrałem się też wcześniej za rozliczanie PITów i już jestem "po robocie". Zobaczymy jaki tym razem będzie czas zwrotu nadpłaty. Bywały czasy, gdy rozliczając się wcześniej czekało się miesiąc - dwa. Raz zdarzyło nam się dostać pieniądze po 3 tygodniach. Czytałem, że ktoś tam dostał nawet po tygodniu, ale czytałem też, że urzędy spóźniały się haniebnie i wypłacały nadpłatę po ponad pół roku... Swoją drogą, ciekawe czy z odsetkami za opóźnienie. Mam nadzieję, że w naszym przypadku tak nie będzie i że dostaniemy przelew przed urlopem. Miło by było sfinansować z tego wyjazd wakacyjny.


Liczyłem na śnieżną pogodę w ferie, przynajmniej w górach, a tu widzę, że nic z tego. Myślałem, że uda się zabrać dzieciaki na narty, przynajmniej na weekend, ale jak czytam, dziś w Szklarskiej Porębie deszcz; więc pewnie w Karpaczu to samo. Być może jeszcze Zieleniec jako tako się trzyma, bo tam wytwarza się specyficzny mikroklimat, ale to trzeba by było ustalić przed samym wyjazdem. Cóż, żona urlopu nie dostała, więc wyjazd gdzieś dalej i na dłużej odpada. Szkoda by było, gdyby się nie udało choć raz pojeździć na nartach. Odpadłby jeden z nielicznych plusów zimy...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz