piątek, 31 stycznia 2014

Kłopoty "pakownościowe"

Choinka rozebrana, zapakowana do pudła (przyjęliśmy ekologiczną wersję - choinka piękna acz sztuczna), ozdoby też. Wczoraj wynosiłem wszystko na strych i okazało się, że żona zajęła część szafek przeznaczonych na choinkę i ozdoby "gratami", które wyniosła przy okazji robienia porządków świątecznych. Na moją uwagę, że mogłaby część powyrzucać, bo nie sądzę, żeby z nich jeszcze korzystała, usłyszałem, że mogę powyrzucać moje wędki i tam wpakować choinkę, bo i tak z nich od dawna nie korzystam. Standardowy tekst. Jej rzeczami, o przepraszam: naszymi, bo kupionymi "do domu", jest zapchane jakieś 4/5 szafek, albo i więcej. Sprzętu sportowego nie liczę, bo wszyscy korzystamy. Tak zwane moje rzeczy to narzędzia i sprzęt wędkarski, przy czym narzędzia też można by uznać za nasze, bo jak się coś zepsuje to czymś naprawić trzeba. Ale wyszło na to, że choinka też jest moja, bo ja optowałem za sztuczną, a ona chciała żywą, którą by się wyrzuciło albo wkopało na dworze, jeśli by nie zwiędła. Tak czy inaczej nie zabierałaby miejsca w domu przez resztę roku. Wkurzyłem się więc, pojechałem do Ikea i kupiłem kolejną dużą szafkę. Wpakowałem do niej choinkę, ozdoby, jaxon i podpisałem, że szafka jest moja. Może to i dziecinada, ale to tak dla pewności, bo miejsca już brakuje na dostawianie szafek, a nie chcę żeby się rzeczy kurzyły. Zadziwiające jest doprawdy jak szybko dom potrafi się zagracić i to do tego stopnia, że trzeba zbędne rzeczy, których żal wyrzucić wynosić na strych. Jeszcze niedawno mieliśmy dużo pustych szafek, a teraz nie ma miejsca. Problem jest tym większy jak się ma żonę, która lubi kupować rzeczy, które jej się podobają albo wydaje jej się, że się świetnie sprawdzą, a później okazuje się, że jednak nie, że są niepotrzebne, nieprzydatne, nie pasują do innych, dużo z nimi kłopotu (rozkładania, sprzątania, itp). Ech, kobiety. Trzeba by dla nich magazyny wybudować i wynajmować. Wielkopowierzchniowe.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz