środa, 19 kwietnia 2017

Trzeba napisać

Trzeba coś napisać. Raz, że dawno mnie nie było, a dwa, że pogodę mamy wyjątkową, więc dla upamiętnienia tego faktu. Bo co prawda przysłowie mówi, że kwiecień plecień poprzeplata trochę zimy trochę lata, ale po pierwsze - gdzie to lato, a po drugie tej zimy miało być trochę a nie kilkanaście-kilkadziesiąt centymetrów śniegu na Wielkanoc... I końca nie widać. Zimno, wietrznie, nieprzyjemnie. W zimie taka pogoda byłaby normalna, w drugiej połowie kwietnia już wyraźnie przeszkadza. Tym bardziej, że sezon grillowy już otworzyliśmy z dwa czy trzy tygodnie temu. Wpadli akurat znajomi, więc wynieśliśmy grilla, meble ogrodowe i posiedzieliśmy na ogrodzie długo w nocy. Zimno nie było. Nie to co teraz... Nawet zdążyłem przy ciepełku przygotować sobie trochę śmieci wielkogabarytowych do wyniesienia po świętach, bo jutro mają jeździć i odbierać. Kupiłem też frezy do drewna, bo żona mówi, że zrobione przeze mnie w zeszłym roku ławki ogrodowe wyglądają mało subtelnie, więc chcę im poprawić nieco krawędzie... Zobaczymy co z tego wyjdzie. Całe szczęście, że mi jeszcze lakierobejca została.


A co poza tym? Dzieciaki pojechały na wycieczkę. Wycieczka była zaplanowana i opłacona już dwa miesiące temu, więc odwołać się jej nie dało. Ale biorąc pod uwagę, że ma być głównie plenerowa to mam nadzieję, że rozsądek weźmie górę nad modą i jednak ubiorą się ciepło. A jak nie, to będą miały kolejny tydzień wolnego (tym razem chorobowego), a właściwie dwa, bo później majówka... A my odpoczywamy i delektujemy się brakiem kłótni, tego: "mamo to", "tato tamto". Czasem i tego człowiek potrzebuje. A do ich pokojów po rozgardiaszu związanym z pakowaniem, to najlepiej byłoby granat wrzucić. Z braku granatu, zamknąłem drzwi ;) Jak przyjadą, to sobie posprzątają. Ja za nich tego robić nie będę. Muszę tylko nadopiekuńczą mamusię przypilnować, żeby swoich "Maleństw" nie wyręczyła. Bo kiedy ja staram się im wpoić rzetelność i sumienność, ona zawsze niweczy moje wysiłki...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz